Jak zmniejszyć presję na wzrost cen mieszkań?
3 minuty czytania
10.9.2025
3 minuty czytania
10.9.2025
.png)
Kategoria
Autor
Bartłomiej Sieczkowski
Prezes zarządu Private Debt Partners, CEO
Rosnące ceny mieszkań to nie tylko efekt popytu. Sprawdź, dlaczego prawdziwym problemem polskiego rynku nieruchomości jest niedostateczna podaż i jak inicjatywa SprawdzaMY może pomóc w jego uzdrowieniu.
Rząd, pod presją rosnących cen nieruchomości, wykonał trzy głośne ruchy: zablokował programy kredytowe napędzające popyt, zapowiedział większą transparentność cen i wstrzymał prace nad ustawą o REIT-ach dla segmentu mieszkaniowego.
Medialnie wygląda to na zdecydowaną interwencję. Jednak z perspektywy uczestnika rynku, te działania przypominają leczenie objawowe, które nie dotyka źródła problemu. Choć ograniczenie popytu pozakonsumenckiego jest krokiem w dobrą stronę, to bez fundamentalnych zmian po stronie podażowej, długoterminowa stabilizacja rynku pozostaje w sferze marzeń.
Decyzje rządu o zakończeniu programów w stylu „Bezpieczny Kredyt 2%” należy ocenić pozytywnie – dolewanie oliwy do ognia nigdy nie jest dobrym pomysłem. Takie programy, choć pozornie pomagały kupującym, w rzeczywistości pompowały ceny, pogarszając sytuację dla wszystkich, którzy nie zdążyli z nich skorzystać. To jednak tylko zatamowanie krwotoku.
To krok w stronę cywilizowania rynku i wzmocnienia pozycji konsumenta. Nie buduje on jednak ani jednego nowego mieszkania. To narzędzie informacyjne, nie podażowe.
Ta decyzja jest co najmniej dyskusyjna. Choć intencją mogła być ochrona rynku przed „wykupieniem” przez duże fundusze, w praktyce hamuje to rozwój profesjonalnego rynku najmu (PRS). A to właśnie rozwinięty i stabilny najem instytucjonalny jest w Europie realną alternatywą dla własności, zmniejszając presję na zakup i stabilizując ceny. Blokując ten kierunek, paradoksalnie ograniczamy jedno z potencjalnych rozwiązań ze strefy podażowej.
Obecna strategia rządu niemal całkowicie pomija kluczowy czynnik windujący ceny: chroniczny niedobór mieszkań wynikający z barier po stronie podażowej oraz szybko rosnących kosztów budowy oraz cen gruntów. To tutaj leży sedno problemu.
Sukces projektu „SprawdzaMY” w zbieraniu i wdrażaniu propozycji legislacyjnych powinien stać się wzorem dla deregulacji rynku mieszkaniowego. Kontrast między biurokratycznym postrzeganiem a realiami, w jakich funkcjonują deweloperzy i inwestorzy, jest uderzający. Symbolizuje to niewielka liczba zgłoszeń od branży nieruchomości w ramach tego społecznego projektu. To nie oznaka braku barier prawnych, ale raczej wyraz braku wiary przedstawicieli rynku w skuteczność scentralizowanych, biurokratycznych rozwiązań. Czas na dialog i konkretne działania, które przełamią tę nieufność.
Skuteczne przeciwdziałanie wzrostowi cen wymaga odważnych i strategicznych decyzji, które realnie zwiększą liczbę dostępnych mieszkań. Oto, na czym rząd i samorządy powinny się skupić:
Nie zrobi się radykalnej zmiany jedną ustawą — potrzebne są dziesiątki drobnych zmian, które ucywilizują, scyfryzują i przyspieszą procesy administracyjne. Mamy co najmniej 10 ustaw oraz setki rozporządzeń wykonawczych w tym obszarze, oraz interpretacje urzędników różniące się od siebie w zależności od miasta. Uproszczenie, przyspieszenie i ujednolicenie skróci proces inwestycyjny deweloperów i inwestorów, co przełoży się na zmniejszenie bezpośrednich kosztów budowy oraz kosztów wynikających z opóźnień i przestojów na budowie.
Tylko projekt realizowany w sposób, w jaki pracuje „SprawdzaMY”, jest w stanie zaproponować realne zmiany i skrócić proces inwestycyjny, wpływając tym samym na obniżenie kosztów inwestycji.
Obecne działania rządu, choć medialnie nośne, nie rozwiązują fundamentalnego problemu polskiego rynku mieszkaniowego. Skupiając się na stronie popytowej, rząd ignoruje fakt, że trwałe obniżenie presji na ceny może przyjść tylko z jednego kierunku – radykalnego zwiększenia podaży i wywołania procesów obniżających koszty w trakcie procesu budowlanego — czyli oszczędzających czas, obniżających ryzyka przestojów i zwiększających płynność zarządzania procesem inwestycyjnym.
Bez odważnych decyzji i, co najważniejsze, bez włączenia w proces legislacyjny głosu praktyków rynkowych, będziemy jedynie świadkami kolejnych wahań cenowych, a własne mieszkanie pozostanie dla wielu Polaków nieosiągalnym marzeniem.